Już za kilkanaście godzin wyruszam w moją kolejną grecką podróż. Tym razem odwiedzę położoną w sercu Morza Egejskiego tajemniczą wyspę Astypalea, a potem czekają mnie Cyklady.
Nie będę miał chyba czasu na relację "na żywo" ale po powrocie obiecuję każdą wyspę opisać i pokazać zdjęcia.
Karpathos to w zasadzie jedna wielka góra pośrodku morza ale na wyspie można znaleźć wspaniałe plaże. Turyści, portale internetowe i znający się na rzeczy eksperci zgodnie twierdzą, że plaże Karpathos należą do najpiekniejszych w Grecji i jest to prawda. Pomimo tego, że na wyspie prawie wszędzie królują przepastne klify i przepaście, w kilku miejscach natura stworzyła prawdziwe małe raje dla amatorów opalania i pływania. Dostęp do karpackich plaż nie jest łatwy, do prawie wszystkich z nich da się dojechać samochodem ale dojazd jest karkołomny. Do morza zjeżdża się prawie pionowo po wąskich betonowych drogach pokonując nieprawdopodobnie uformowane zakręty. Momentami trzeba stanąć i wziąć głęboki oddech, zanim przekręci się kierownicę o 270 stopni i zdecyduje na zjazd w dół. Piekielnie trudna droga jest warta przejechania, wybrzeże Karpathos jest tego warte.
Plaże są niebywale atrakcyjne, przeważnie są tu drobne kamyczki ale piaszczyste wybrzeże nie należy do rzadkości. Morze jest niebiańsko piękne – szmaragdowe, przezroczyste i spokojne.
Przy końcu prawie każdej drogi, tuż przy zatoczkach leżą malutkie osady z pensjonatami, tawernami i malowniczymi domkami. Wystarczy jednak kilkuminutowy spacer, żeby mieć plażę tylko dla siebie.
W lecie można popłynąć turystycznymi łódkami w zupełnie odcięte od świata zakątki wybrzeża.
Krajobraz południa Karpathos jest zupełnie inny niż jej północnej i środkowej części. Nie ma tu wysokich gór, teren jest płaski, a brzeg morza łagodny i łatwo dostępny. Wieją tu za to bardzo silne wiatry, które powodują, że pobliskie morze przyciąga amatorów windsurfingu. Wszędzie są wypożyczalnie sprzętu i szkoły nauki pływania na desce z żaglem.
Moje ostatnie 3 noce na wyspie spędziłem właśnie w takiej okolicy w bardzo dobrym pensjonacie o wdzięcznej nazwie "Kalimera Karpathos". To idealne miejsce do spacerów, można kilometrami iść wzdłuż morza, czasem po plaży, czasem po ścieżkach na nadbrzeżnych skałkach. Była to moja baza wypadowa, z której odbywałem wycieczki po południowej części wyspy.
Te dni wspominam najlepiej – nigdzie się nie spieszyłem, miałem dużo czasu na długie spacery, wylegiwanie się na pięknych plażach i podziwianie bajkowych krajobrazów. Już czuć było nadchodzące lato, woda w morzu była już ciepła a wiejący wiatr wręcz gorący. Na nizinach wyspy niebo było czyste, a chmury widać było tylko daleko w wysokich górach. Wciąż prawie w ogóle nie było turystów, pierwsze czartery miały przylecieć dopiero za kilka dni.
Przedostatniego dnia pobytu pojechałem na samo południe Karpathos. Bardzo dobrą drogą dotarłem w okolice lotniska, a potem jechałem drogą szrutową, tuż za ogrodzeniem wzdłuż pasu startowego w kierunku dzikich plaż. Co dziwne, żadne przewodniki nie wspominały o tym rejonie wyspy, mnie o tych dziewiczych terenach powiedziała właścicielka wypożyczalni samochodów.
To, co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Plaże okazały się bajecznie cudne i totalnie powaliły mnie na kolana. Drobny piasek i nieziemsko błękitne morze przypominają karaibskie krajobrazy. Płytkie zatoczki to właściwie małe laguny, w których woda nagrzewa się bardzo szybko, jest gorąca i kryształowo czysta.
Poza kilkorgiem turystów opalających się gdzieś w oddali jedynymi stworzeniami na tych pustkowiach były wszędobylskie kozy. W maju na piasku i wśród skałek zieleniły się jeszcze ostre jak żyletki listki małych krzaczków, ale kozom to w ogóle nie przeszkadzało i skubały je cierpliwie.
Spędziłem cały dzień na południowym krańcu wyspy leniuchując na przepięknych plażach, opalając się i pływając w niesamowicie ciepłym morzu. Ten zakątek Karpathos to jeden z najbardziej magicznych i najpiękniejszych miejsc, które widziałem w Grecji. W tym roku ogłoszono, że plaża Diakofti została uznana za najpiękniejszą plażę w Grecji!
Całkowicie zrelaksowany, lekko otumaniony i zupełnie oderwany od rzeczywistości musiałem w końcu wracać do hotelu. Po drodze obejrzałem jeszcze lotnisko, z którego następnego dnia wcześnie rano miałem odlecieć do domu.
Karpathos będę pamiętał do końca życia, to jedna z najbardziej fascynujących greckich wysp. Jeśli kiedyś zapragniecie uciec od codziennego życia i przeżyć niezapomniane chwile z dala od zgiełku, hałasu i komercji – Karpathos czeka!