poniedziałek, 25 listopada 2013

AMORGOS - wyspa WIELKIEGO BŁĘKITU

   Zawsze było mi bardzo trudno zdecydować, która grecka wyspa powinna się znaleźć na trasie mojej podróży. Są oczywiście takie wyspy, których nie zobaczyć po prostu nie wypada, bo są od zawsze greckimi symbolami, najczęściej obleganymi przez turystów i niemal każdy zna chociaż ich nazwy.
    Są jednak też wyspy mniej popularne, nierzadko wręcz zapomniane, czasem z dala od szlaków turystycznych, wyspy dzikie, tajemnicze, prawie niedostępne, nie skażone postępem cywilizacyjnym.
Inspiracje do snucia planów odwiedzenia właśnie takich miejsc mogą być różne: zdjęcie znalezione w sieci, ciekawa historia z przeszłości, wspomnienia kogoś, kto je odwiedził, rady znajomych. A jak już moja ciekawość zostanie pobudzona, to wpadam w pułapkę, z której najczęściej jest tylko jedno wyjście: podróż właśnie na tę wyspę. W takiej chwili zaczynam gromadzić wszelkie dostępne informacje: trochę historii, miejsca warte zobaczenia, połączenia promowe, lista hoteli i pokoi do wynajęcia, zdjęcia, mapy. Kombinuję, wysyłam maile z zapytaniami, dopasowuję daty i godziny promów, szukam fajnych pensjonatów i staram się skleić to wszystko w całość.
    W ubiegłym roku, gdzieś w okolicach czerwca, wpadła mi w oko w Internecie fotografia klasztoru Chozoviotissa na wyspie Amorgos na Cykladach. Wcześniej do odwiedzenia tej wyspy namawiała mnie Ania z Korfu. Od razu wiedziałem, że po prostu muszę tam jechać. 
CHOZOVIOTISSA MONASTERY, AMORGOS ISLAND
 
   Amorgos leży we wschodnich Cykladach, w archipelagu zwanym w Grecji "Małe Cyklady". Jest wyspą małą – jej długość nie przekracza 30 km, a w najszerszym miejscu 5. Na stałe mieszka tu niewiele ponad 1500 osób. Są tu dwa porty – Katapola i Aegiali oraz kilka miasteczek zawieszonych na stromych i wysokich górach. Amorgos jest nazywana – i słusznie! - wyspą wielkiego błękitu. Otaczające strome klify morze ma niesamowity kolor, niespotykany gdzie indziej na Morzu Egejskim – niebieskogranatowy, bardzo głęboki, błyszczący w słońcu niesamowitym blaskiem. To własnie na tej wyspie Luc Besson nakręcił swój słynny film "Le grand bleu".


 
   Po kilku tygodniach wyszukiwania połączeń i noclegów, po zdobyciu wszelakich potrzebnych informacji, planów, map, adresów i telefonów moje plany się... ziściły! 11 września poleciałem do Aten. Po nieprzespanej nocy w Pireusie wsiadłem na wielki prom płynący na Cyklady, na wyspę Naxos.
BLUESTAR PAROS - OLBRZYMI PROM NA CYKLADY
 
   12 września 2012 roku po południu przypłynąłem szybkim katamaranem z Naxos do Katapoli, głównego portu wyspy Amorgos.

SEAJET - SZYBKI KATAMARAN

    Nie obyło się bez przygód: tego dnia wiał tak strasznie silny wiatr, że większość zaplanowanych rejsów została odwołana, jednak moja łódka wypłynęła w morze. Trudno było utrzymać się na nogach na nadbrzeżu. Było to coś zadziwiającego – na niebie nie było ani jednej chmurki, było gorąco jak w piekle i wiał nieco spóźniony, ale bardzo silny wiatr meltemi. Katamaran bujał się na falach jak skorupka, pasażerowie chorowali i był zakaz wyjścia na pokład. Po przeszło godzinie nagle wiatr ustał. Prom wpłynął do zatoki Katapoli. Moim oczom ukazała się wyspa Amorgos, a mnie po plecach przeszły ciarki.
    Co widziałem na Amorgos i jakie mam wspomnienia z tej niezwykłej wyspy – opowiem w następnych postach.


4 komentarze:

  1. Pamiętam jak dziś dzień kiedy wyklikałam Ci A M O R G O S....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też pamiętam! W zasadzie to mnie namówiłaś a ja o tym nie napisałem. Wstyd mi :-( Już poprawiłem tekst.

      Usuń
  2. Ehhh ta Grecka ziemia... cóż ona z ludźmi wyprawia :) Swoją drogą zdjęcia klasztoru robią wrażenie... zwłaszcza te, które robiłeś o poranku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tylko powiedziałam że marzę o Amorgos ponieważ jest wyjątkową wysepką a Ty poczułeś jej piękno :-)

    OdpowiedzUsuń