sobota, 19 grudnia 2015

KIEDY JECHAĆ DO GRECJI

Kreta, Plaża Elafonissi. Nawet w październiku są tu tłumy. Latem jest horror.
   Witam wszystkich moich czytelników po długiej przerwie. Wydarzenia, które miały miejsce w ciągu ostatnich miesięcy nie sprzyjały pisaniu. Najpierw byliśmy świadkami histerii związanej z opuszczeniem Grecji ze strefy euro, niektórzy wieszczyli nawet opuszczenie Unii Europejskiej. Potem sytuacja w moim kraju stała się tak niejasna i napięta, że trudno mi było skupić się na pisaniu. Do tego doszły problemy z uchodźcami, a Grecji oberwało się szczególnie mocno, choć niesprawiedliwie. Stwierdziłem jednak, że nie są to powody, dla których powinienem zaniechać relacjonowania moich podróży do Grecji. Rządy przeminą, politycy znikną, być może będzie trudniej wyjeżdżać, ale cały czas będzie warto zwiedzać świat.
   Koniec roku to doskonały czas na zaplanowanie kolejnych wyjazdów. Dzień jest krótki, pogoda nie rozpieszcza, dopada nas jesienno-zimowa depresja. Zachęcam wszystkich, żeby w te ponure zimowe dni zaczęli planować swoje wiosenne, letnie i jesienne podróże. Szczegółowo zaplanowane wakacje z odpowiednim wyprzedzeniem to same korzyści. Bez pośpiechu i w spokoju można podjąć decyzje gdzie jechać, kiedy jechać, jak zaplanować swój pobyt. Biura podróży już teraz zachęcają swoimi letnimi ofertami. Ja zachęcam do samodzielnego podróżowania. To prawda, że jadąc na zorganizowaną wycieczkę jest łatwiej, ktoś za nas rezerwuje noclegi i wożą nas autokarami. Jednak według mnie wiele również tracimy. Z reguły biura oferują noclegi w kompleksach hotelowych z basenami, które nie mają nic wspólnego z prawdziwym obrazem Grecji. Takie "hotele" są wszędzie – w Hiszpanii, Egipcie, Chorwacji. Basen, leżaki pod sznurek na sztucznej plaży, mrożone jedzenie. Wszędzie to samo. W zasadzie pobyt w "pięknym ośrodku hotelowym" na Rodos niczym się nie różni od pobytu na Maderze czy w Egipcie.
CHIOS - nawet w szczycie sezonu są miejsca, gdzie jest pusto
   Zachęcam wszystkich do wyjazdów indywidualnych, w małej lub większej grupie, a także razem z rodziną. Tylko wtedy można poznać prawdziwą Grecję, a nie taką, którą siłą rzeczy oglądają goście wakacyjnych turnusów. Wiem, że na rynku działają biura, które starają się organizować nasz wypoczynek inaczej – grupy są mniejsze, hotele bardziej kameralne, oferta wycieczek fakultatywnych większa. To dobrze, bo mamy wtedy szansę do poznania prawdziwej Grecji.
KALYMNOS. Pusta październikowa plaża.
   Ja zawsze wolałem i wolę podróżować sam albo w małej grupie. Nie ma nic gorszego niż czekanie w punkcie zbiórki na spóźnialskich albo oglądanie zabytków, bo tak wypada. Podróżując samemu lub w sprawdzonej grupce przyjaciół sami decydujemy, co chcemy zobaczyć, kiedy i w jaki sposób. Zorganizowanie indywidualnego wyjazdu nie jest trudne, choć wymaga trochę wysiłku. Efekt może być zadziwiający, jeśli przyłożymy się do planowania podróży wystarczająco solidnie. Najpierw powinniśmy zdecydować kiedy chcemy zorganizować nasz wyjazd. To podstawa.
KARPATHOS wiosną. Wszystko kwitnie, nos urywa.
   Chciałbym pomóc wszystkim, którzy chcą pojechać do Grecji w 2016 roku w dokonaniu wyboru. Mam nadzieję, że moje wieloletnie doświadczenie się przyda.
AMORGOS - wyspa niezwykła. Z dala od zgiełku i tłumów.
   Sezon turystyczny w Grecji zaczyna się wiosną. Pierwszą okazją do odwiedzin jest Wielkanoc, która jest tu obchodzona według kalendarza Kościoła Wschodniego i wypada pomiędzy końcem marca a początkiem maja. Jest to czas szczególny, bo Pascha to w Grecji wielkie święto. Nigdy nie byłem w Grecji podczas Wielkanocy. Z opowiadań i relacji Greków wynika, że uczestniczenie w obchodach Paschy to ogromne przeżycie. Ulice i kościoły wypełniają się wiernymi, trwają procesje, ale przebieg uroczystości jest zgoła inny niż w Polsce. Wszędzie widać wielkie zaangażowanie Greków w przygotowania tych Świąt i ich autentyczną radość. Podczas tradycyjnych obrzędów religijnych panuje powaga, jednak poza świątyniami atmosfera przypomina gigantyczny festyn. Ludzie spotykają się ze sobą, rozmawiają, cieszą się nadejściem wiosny i biesiadują do białego rana. Grają lokalne orkiestry i ludowe zespoły, a wieczorem i w nocy niebo rozświetlają fajerwerki. Podczas Wielkanocy można skosztować wszelkiego rodzaju specjałów greckiej kuchni i to zupełnie za darmo. Turyści z powodzeniem mogą dołączyć do wspólnej zabawy. Grecy są wtedy szczególnie gościnni, zapraszają do stołów, zachęcają do jedzenia wielkanocnych przysmaków. Mam nadzieję, że kiedyś pojadę do Grecji na Wielkanoc. Marzy mi się wyprawa do jednego z miejsc kultu religijnego, gdzie szczególnie mocno czuć magię Paschy. Jeśli ktoś ma ochotę odwiedzić Grecję na Wielkanoc, musi zaplanować swój pobyt z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Okres Paschy jest traktowany na równi ze szczytem sezonu, a więc wszystko jest dużo droższe, a znalezienie zakwaterowania i transportu nie jest łatwe. Wszystkie dobre i atrakcyjne hotele i pensjonaty są zarezerwowane już zimą, a spóźnialscy płacą kilkakrotnie więcej za byle jaki pokój. Turyści mają nawet trudniejsze zadanie niż w lecie, bo większość gości to Grecy. Przed wyjazdem trzeba dokładnie przestudiować rozkłady kursowania promów, autobusów i samolotów, które w tym okresie często są zmieniane lub nawet anulowane. Jednym słowem jeśli ktoś chce spędzić Wielkanoc w Grecji, powinien się do swojego pobytu porządnie przygotować na długo przed wyjazdem i liczyć się z tym, że sporo zapłaci. W tym okresie należy zdać się tylko na wyjazd indywidualny. Ofert biur podróży w zasadzie jeszcze nie ma, sezonowe samoloty jeszcze nie latają, czyli jest trudniej zaplanować podróż. Warto jednak podjąć wyzwanie!
CHIOS - wiosną ta plaża jest pusta, latem pęka w szwach.
   Po Wielkanocy Grecy powoli szykują się do sezonu turystycznego. Nie spieszą się zbytnio. Na wyspy i do nadmorskich kurortów wracają właściciele hoteli i knajp, które zimą były zamknięte na cztery spusty. Zaczynają się wielkie porządki – hotele, knajpy, bary, sklepy są gruntownie sprzątane, często malowane i odnawiane. Taki stan rzeczy trwa do połowy maja, a nawet dłużej.
KALYMNOS w październiku. Matrix.
   Jest to bardzo dobry czas na zaplanowanie urlopu. Grecja wiosną jest przepiękna! Dnie są coraz dłuższe. Wszystko dokoła kwitnie, jest bajecznie kolorowo i pachnąco. Nawet w miejscach, które wysychają na pieprz w środku lata, pojawiają się dzikie kwiaty. Spalone sierpniowym słońcem zbocza gór na wiosnę pokrywa zielony dywan. Tak bujnej roślinności nie można zobaczyć w pełni sezonu.
W Grecji wiosna jest zielona, ale jesień jej nie ustępuje.
   W połowie maja pogoda w zasadzie się stabilizuje. Co prawda może pokropić lub zagrzmieć, ale są to zjawiska krótkotrwałe i nie przeszkadzają w wypoczynku. Im dalej na południe tym wyższe temperatury. Bardzo często panuje upał, ale jeszcze nie tak dokuczliwy jak w lecie. Z powodzeniem można już plażować i zażywać kąpieli, choć dla Greków majowe morze to jeszcze zamrażalnik. Temperatura wody w osłoniętych zatoczkach dobija do 20 stopni (a nawet więcej), więc pływanie niebywale orzeźwia. Wiosna to idealna pora na piesze wycieczki. W Grecji rozmaitych szlaków turystycznych jest mnóstwo, każdy znajdzie coś dla siebie. Bardzo często już samo zwiedzanie wymaga od turystów sporego wysiłku, większość kościołów i klasztorów zbudowano na szczytach wzgórz, na najpiękniejsze plaże prowadzą strome ścieżki, a obejrzenie większości miasteczek i zabytkowych dzielnic miast jest nierozłącznie związane z pokonywaniem setek schodów. Wiosną wędrowanie i piesze wycieczki są najprzyjemniejsze, nie jest jeszcze zbyt gorąco, wiatr przyjemnie chłodzi a wysiłek jest mniejszy niż podczas letniego skwaru.
KORFU - Cape Drastis wiosną.
   Mniej więcej od połowy maja cała turystyczna infrastruktura już działa. Autobusy i promy kursują coraz częściej, zaczynają się morskie rejsy, otwarte są prawie wszystkie sklepy i knajpy. Większość hoteli i pensjonatów, które zimą zawieszają działalność, otwiera się właśnie w maju i na początku czerwca. Ceny pokoi są przystępne, często można znaleźć bardzo atrakcyjne noclegi nawet poniżej 20 euro. Wiosna to prawdziwy raj dla turystów, którzy nie lubią tłumów. Nawet w najbardziej popularnych kurortach początek maja to czas, kiedy nie jest tłoczno. Do mniej odwiedzanych miejsc dopiero zaczynają zjeżdżać goście. Jednym słowem wiosna to idealny czas na wyjazd do Grecji.
   Od pierwszej dekady czerwca sytuacja szybko się zmienia. Właśnie wtedy całą parą ruszają sezonowe loty i czartery z całego świata. Do Aten przylatuje codziennie kilkanaście tysięcy ludzi. Lotniska na greckich wyspach przeżywają prawdziwe oblężenie, samoloty lądują praktycznie całą dobę. Port w Pireusie staje się latem jednym wielkim biwakiem, tysiące ludzi czeka na nabrzeżu i w okolicznych parkach na promy. Ceny hoteli gwałtownie idą w górę. Za skromny pokój, za który poza sezonem kosztuje 25 euro, teraz trzeba zapłacić nawet 3 razy więcej. Restauracje, bary i kawiarnie pracują na pełnych obrotach. W menu pojawiają się nowe pozycje, specjalnie dla rzeszy turystów – tanie zestawy obiadowe, które kuszą, ale często z grecką kuchnią nie mają nic wspólnego. Jak grzyby po deszczu pojawiają się budki z gyrosem, setki lodziarni i barów. W popularnych kurortach i większych miastach nie brak jest również popularnych sieciówek typu McDonalds, których przeważająca klientela to zagraniczni turyści. Oczywiście bez trudu można zjeść przepyszne tradycyjne greckie dania, ale trzeba uważać, żeby nie wpaść w pułapkę i zamiast świeżych krewetek nie dać sobie wcisnąć mrożonej chińszczyzny. Na każdym kroku spotyka się setki kramów, sklepów i sklepików z pamiątkami. Niestety większość z oferowanych suwenirów to chińska tandeta i trzeba spędzić sporo czasu, żeby wybrać coś naprawdę ładnego. Na szczęście wśród tej szmiry można znaleźć autentyczne wyroby greckiego rzemiosła i prawdziwe greckie pamiątki. Trzeba jednak z namysłem i rozwagą dokonywać zakupów, żeby później nie żałować swojego wyboru. Szczyt greckiego sezonu turystycznego przypada na miesiące wakacyjne – lipiec i sierpień. Do olbrzymiej rzeszy turystów dołącza coraz więcej rodzin z dziećmi, którym zaczęły się letnie wakacje oraz młodych ludzi mających przerwę w nauce. Do ostatniego miejsca wypełniają się kompleksy hotelowe w najpopularniejszych miejscowościach. Zwiedzanie staje się koszmarem. Do najważniejszych greckich atrakcji trzeba stać w olbrzymich kolejkach w palącym słońcu. Coraz liczniej pojawiają się turyści w zorganizowanych grupach, przyjeżdżający setkami autokarów. Małe i wąskie uliczki Plaki w Atenach, Santorini, Mykonos, Kos od rana do późnej nocy wypełnione są szczelnie tłumami turystów. Jedyną porą dnia, w której można w miarę spokojnie podziwiać ruiny, klasztory i muzea jest wczesny ranek, kiedy większość turystów jeszcze śpi po nocnych zabawach. Ceny za noclegi i inne usługi osiągają apogeum. Dam tylko jeden przykład: wypożyczenie samochodu na 1 dobę na greckich wyspach w maju lub we wrześniu to wydatek rzędu 20 do 30 euro, a w środku lata 50-60 euro to już dobra okazja.
Moje ulubione kalmary.
Też kalmary, ale nadziewane.
   Amatorzy opalania i pływania nie będą zawiedzeni, słońce praży do wieczora, morze jest coraz cieplejsze. Można przebierać w ofertach rejsów i morskich przejażdżek. Nadmorskie tawerny serwują pyszne jedzenie, często na plaży. Jest jednak druga strona medalu: wszędzie jest masa ludzi. Najsłynniejsze plaże są wręcz oblegane. Na bardzo znanych plażach Krety - Elafonissi i Balos byłem w połowie października. Na każdej z nich było po kilkaset ludzi. Plaże są olbrzymie, więc taka ilość plażowiczów bardzo mi nie przeszkadzała. Rozmawiałem z właścicielem tawerny w Lagunie Balos, który powiedział mi, że w sierpniu miejsce to wygląda jak stadion piłkarski podczas finału ważnych mistrzostw. Wtedy do zatoki co kilka minut przypływa sporej wielkości łódź. Łatwo policzyć, że po południu w tym miejscu może przebywać nawet kilka tysięcy ludzi.
Laguna BALOS na Krecie. W październiku pustki, latem tłum.
   Jedynym rozwiązaniem dla tych, którzy cenią sobie spokój i choć trochę prywatności jest znalezienie odludnej, małej plaży, do której można się dostać jedynie od strony morza małą łódką lub idąc w upale kilka kilometrów od drogi.
Gdzieś na greckiej wyspie...
   Są jednak jeszcze w Grecji miejsca, w których nawet w lecie nie ma zbyt wielu turystów. Przede wszystkim to małe, jeszcze nieodkryte wyspy, na które po sezonie trudno się dostać. Latem ilość połączeń promowych jest większa i jest stosunkowo łatwo odwiedzić te oazy spokoju. Na dużych wyspach i na lądzie również czekają spokojne i piękne miejsca, jeszcze nieznane. Dam jeden przykład. Kiedyś byłem na Milos na Cykladach, wyspie z najpiękniejszymi w Grecji formacjami skalnymi, przyciągającymi gości z całego świata. Bardzo blisko, zaledwie kilka mil morskich leży Kimolos, niewielka wyspa, równie piękna co Milos. Podczas gdy na Milos było całkiem sporo turystów (był maj), to na Kimolos można było ich policzyć na palcach obu rąk. Podobnie jest na wyspach Dodekanezu, wszyscy płyną na Patmos, Kos i Rodos, a zapominają o prawdziwych perełkach – Lipsi czy Kalymnos. Można by tak wymieniać w nieskończoność, w Grecji jest cała masa przecudnych, nieskażonych komercją miejsc, trzeba tylko je odszukać.
KORFU - PARADISE BEACH. Latem takie zdjęcie nie może być zrobione.
   Na przełomie sierpnia i września turystyczny szał powoli się kończy, co nie znaczy, że całkiem zamiera. Wręcz przeciwnie, zaczyna się wtedy chyba najlepszy czas na urlop. Sam nie wiem, co bardziej lubię: grecką wiosnę czy grecką jesień, a właściwie greckie późne lato. O ile można powiedzieć, że w Grecji na pewno jest zima, wiosna i lato, o tyle jesieni (takiej, jaką znamy w Polsce) w zasadzie nie ma. Wrzesień i październik (a czasem nawet listopad) to w zasadzie jeszcze lato. Co prawda dzień jest coraz krótszy, ale jest nadal ciepło, słonecznie i bardzo przyjemnie. We wrześniu można liczyć na murowaną, piękną pogodę. Czasem może lekko pokropić, ale tylko symbolicznie. Również październik jest "letni", szczególnie na Krecie i Dodekanezie. Na początku października bardzo często następuje chwilowe, 2-3 dniowe ochłodzenie spowodowane coroczną cyrkulacją wiatrów, ale potem znowu wraca ciepłe lato. Kilka lat temu pojechałem na Dodekanez właśnie w październiku. Wyprawę zacząłem na Leros, wtedy właśnie trafiłem na dwudniowe ochłodzenie (temperatura spadła do 20 stopni) ale później smażyłem się w upale. Jesień w Grecji to przede wszystkim obłędne morze. Woda jest nagrzana miejscami nawet do 30 stopni, pływanie staje się nieziemską przyjemnością. Z dnia na dzień ubywa turystów. W pierwszej połowie września jeszcze jest ich całkiem sporo, ale już nie ma tłumów. Potem stopniowo Grecja się wyludnia i jest coraz bardziej pusto. W drugiej połowie października jedynie w najpopularniejszych miejscach można spotkać większe grupy gości, ludzie nadal zwiedzają Kretę, opalają się na Kos, Korfu i Zakynthos. Mniejsze wyspy i lądowa Grecja już zamyka sezon. Jesienią najlepiej wybrać się do Grecji we wrześniu. Jeszcze wszystko jest otwarte, ceny gwałtownie spadają, promy pływają rzadziej ale jeszcze wystarczająco często, żeby się swobodnie przemieszczać. Po prostu idealne warunki na wakacje!
AKROPOL jest okupowany zawsze, ale latem tłum jest największy.
   Październik też jest OK, ale niestety zaczynają się pojawiać pewne ograniczenia. Autobusy przestają kursować, nie ma już atrakcyjnych rejsów wycieczkowych, coraz więcej hoteli, sklepów i knajp jest zamkniętych. Połączenia promowe na wyspy obowiązuje zimowy rozkład, a lokalne promy nie kursują wcale. Niektóre muzea i lokalne atrakcje są zamknięte do wiosny. Warto z wyprzedzeniem poszperać w sieci lub w przewodnikach i upewnić się, czy jakiś obiekt, który chcemy zobaczyć będzie udostępniony do zwiedzania, żeby uniknąć rozczarowania. Będąc na Krecie w październiku popłynąłem na Kythirę. Wyspa piękna, pogoda idealna na zwiedzanie. Na miejscu okazało się, że byłem jedynym gościem w hotelu, w pobliżu była tylko jedna otwarta tawerna (zamykali po ty, jak zjadłem kolację). Jednego dnia wybrałem się na samochodową wycieczkę, żeby zobaczyć jedną z największych w Grecji jaskinię. Po godzinnej jeździe strasznie niebezpieczną drogą okazało się, że jaskinia jest zamknięta od 15 października do 1 maja... Zrobienie zakupów również może przysporzyć kłopotów, zwłaszcza w małych wioskach. Sklepy są otwarte, ale dopiero wieczorem. Kto o tym nie wie, może mieć kłopot z kupnem chleba. Koniec października to oficjalny koniec sezonu. Oczywiście do Grecji można przyjechać w listopadzie i później, ale to już nie będzie ta Grecja, do której zwykliśmy jeździć po słońce i plaże. Od niedawna turyści coraz bardziej są zachęcani do odwiedzenia Hellady zimą. Mało kto wie, że można tu pojeździć na nartach! Jednak zimą wybór miejsc, do których można się wybrać, jest ograniczony. Na pewno nikt nie będzie się nudził w Atenach czy Salonikach, nie będzie kłopotu ze znalezieniem hotelu lub knajpy w Chani na Krecie, Rodos lub Santorini. Ale podróż na mniejsze wyspy to chyba jednak wyzwanie tylko dla odważnych. Pogoda jest kapryśna, są dni z pięknym słońcem, ale zdarza się, że winnice i gaje oliwne przykrywa śnieg.
Plaża AGIA ANNA na Amorgos. Jesienią zaprasza, latem odstrasza.
   Wiecie już kiedy pojechać do Grecji? Super. W następnych postach podpowiem Wam dokąd pojechać, jak zaklepać noclegi i jak zaplanować pobyt.
Nieziemskie plaże KARPATHOS. W maju puste.