NIEZIEMSKIE SARAKINIKO |
Milos jest wyspą, która w szczególny sposób przypomina o swoim geologicznym pochodzeniu niemal na każdym kroku. W bardzo odległych czasach był to bardzo aktywny wulkan. Dzisiejsza zatoka Adamas, o okrągłym kształcie, była kraterem tego wulkanu, z którego wylewały się płynne skały, tworząc niesamowite wybrzeże wyspy. Milos to prawdziwa gratka dla geologów, ale także dla zwykłych amatorów nieziemskich krajobrazów. Można tu spotkać tyle przeróżnych skalnych formacji jak na żadnej innej greckiej wyspie. Większość skał z upływem czasu wietrzeje, odsłaniając coraz to nowe fantazyjne kształty. Pełno tu morskich grot, wąskich zatoczek wrzynających się w ląd, samotnie sterczących z morza ostańców i głazów. Każdy rodzaj skał ma przy tym inną barwę, dlatego szczególnie wybrzeże wygląda bajecznie kolorowo. Morze na Milos jest również wyjątkowo piękne, od wszystkich odcieni niebieskiego, poprzez szmaragdowy, aż do ciemnozielonego.
Jeżeli do tego dodamy śnieżnobiałe domy i kościoły z niebieskimi kopułami błyszczącymi w jaskrawym słońcu – mamy gotowy obraz tej zupełnie wyjątkowej wyspy.
Na Milos od czasów antycznych do dziś eksploatuje się na dość dużą skalę przeróżne złoża mineralne, w tym bardzo cenne skały. Stare i obecnie działające kopalnie można spotkać w wielu miejscach na wyspie. Zwiedzanie tych sprzed wieków, a szczególnie wchodzenie do starych budynków, sztolni i wyrobisk może być jednak niebezpieczne, choć wydaje się bardzo atrakcyjne.
Jak już pisałem w poprzednim poście, Milos po prostu trzeba zobaczyć od strony morza płynąc na rejs. Nie oznacza to, żeby zrezygnować ze zwiedzania wyspy! Wręcz przeciwnie, atrakcji turystycznych jest tu co niemiara.
Milos kojarzy się prawie każdemu ze słynną antyczną rzeźbą, którą znaleziono podczas wykopalisk archeologicznych na początku XIX wieku. Niestety rzeźba została wywieziona z wyspy i obecnie jest eksponowana w paryskim Luwrze. Wzbudza to zrozumiałe niezadowolenie Greków, którzy od wielu lat próbują walczyć o odzyskanie bezcennego dzieła sztuki. Dziś o słynnej rzeźbie informuje jedynie symboliczna tablica postawiona w miejscu jej odnalezienia niedaleko Plaki.
Po Milos najlepiej poruszać się wynajętym samochodem. Istnieje tu co prawda publiczny transport, ale – zwłaszcza poza szczytem sezonu turystycznego – spędzimy więcej czasu w oczekiwaniu na autobus niż na samo zwiedzanie. Wyjątek stanowią bardzo dobre i dość częste połączenia z portu Adamas do Plaki, stolicy wyspy. Jeśli podróżujemy w kilka osób, dobrym rozwiązaniem jest wynajęcie taksówki. Ze względu na dość małe odległości ceny za kurs nie są wysokie, zwłaszcza, jeśli się je podzieli pomiędzy pasażerów.
Milos może pochwalić się ponad 60 plażami zaliczanymi do najładniejszych w Grecji. Są one rozrzucone po całym wybrzeżu, niektóre małe, inne większe, piaszczyste lub kamieniste. Wiele z nich jest pochowana w miniaturowych zatoczkach lub pomiędzy wysokimi skałami. Niestety większość plaż jest dostępna tylko od strony morza, więc jedynym sposobem na ich odwiedzenie jest wynajęcie turystycznej łodzi lub popłynięcie na całodniową wycieczkę. Na niektóre plaże można dojść pieszo.
Zwiedzając wyspę samochodem lub pieszo zawsze trzeba mieć ze sobą porządną mapę, z oznaczonymi drogami, szlakami turystycznymi i mniejszymi ścieżkami. Nie ufajmy mapom, które są oferowane gratis ani tym z wypożyczalni aut. Są to orientacyjne mapki, które pokazują jedynie główne drogi i najważniejsze atrakcje na wyspie, w dodatku bardzo ogólnie i niedokładnie. Warto wydać kilka euro na dobrą mapę, żeby po prostu się nie zgubić.
Jak wspomniałem Milos ma do zaoferowania sporo ciekawych i pięknych miejsc. Żeby zobaczyć najważniejsze z nich potrzebne są co najmniej dwa pełne dni, nie licząc dodatkowego na rejs. Oczywiście jeśli ktoś dysponuje czasem i nigdzie się nie spieszy, powinien zagościć na wyspie na dłużej!
ADAMAS - GŁÓWNY PORT WYSPY |
Jak już pisałem, zatrzymałem się na Milos na 3 noce w porcie Adamas. To miejsce idealne na krótki pobyt, stąd kursują autobusy, taksówki, promy i łodzie turystyczne, można z łatwością wynająć samochód. Znajdziemy tu mnóstwo tawern, kafejek i sklepów, biur turystycznych. Pierwszego dnia popłynąłem jachtem dookoła wyspy. A jak spędziłem na Milos pozostałe dni i co zobaczyłem?
DZIEŃ DRUGI
PLAKA
Drugiego dnia rano, po krótkim spacerze po porcie pojechałem do stolicy wyspy – Plaki, leżącej w górach 5 kilometrów od portu. Na przystanku spotkałem kilkoro turystów czekających na autobus. Do planowanego odjazdu było sporo czasu, więc żeby nie tracić czasu zdecydowaliśmy się pojechać w 5 osób taksówką płacąc 2 euro od osoby, a więc tyle ile kosztuje bilet autobusowy.
Plaka jest typowym cykladzkim miasteczkiem, z plątaniną wąskich uliczek, białymi domami i kościołami z niebieskimi dachami. Wszędzie aż kipi od kolorowych kwiatów. Wybrałem się na długi spacer bez celu, oglądając bez pośpiechu cudne otoczenie. Kilkaset metrów dalej, na wzgórzu znajduje się stara dzielnica miasta nazywana Kastro. Poszedłem tam, żeby zobaczyć kamienne domy z okazałymi podwórzami, piękne kościoły zbudowane na szczycie oraz podziwiać najpiękniejsze na wyspie widoki na morze. Jeśli ktoś ma szansę na odwiedziny Plaki wieczorem, powinien zobaczyć z Kastro bajeczny zachód słońca.
Zrobiło się już dość późno, wróciłem więc do miasteczka, znalazłem świetną tawernę, w której zjadłem pyszne krewetki saganaki, czyli z pomidorami i fetą.
Drogę powrotną do Adamas postanowiłem pokonać na piechotę. Poszedłem malowniczą drogą na południe i po kilkunastu minutach dotarłem do małej wsi Tripiti. Nieopodal znajdują się słynne katakumby z czasów wczesnego chrześcijaństwa. Byłem bardzo zawiedziony, bo akurat podczas mojego pobytu katakumby były zamknięte dla zwiedzających z powodu prac konserwatorskich. Niestety to częsta praktyka w Grecji, odwiedzając ten piękny kraj wiosną lub jesienią należy się liczyć z tym, że niektóre warte zobaczenia obiekty będą zamknięte... Na osłodę udało mi się za to znaleźć i zobaczyć rzymski amfiteatr.
Nie spiesząc się doszedłem do Adamas tuż przed zmrokiem.
DZIEŃ TRZECI
Następnego dnia wcześnie rano poszedłem do wypożyczalni po wcześniej zarezerwowany samochód - miałem w planie objazd wyspy i odwiedzenie kilku obowiązkowych atrakcji.
MANDRAKIA
Najpierw pojechałem do malutkiej portowej wioski Mandrakia, która słynie z malowniczych jaskiń wykutych w skale, służących rybakom jako garaże dla łódek. Takich porcików na Milos jest więcej, bardzo znana jest m.in. Klima, którą widziałem dwa dni wcześniej z pokładu jachtu podczas rejsu dookoła wyspy. Mandrakia jest mniejsza ale równie piękna i fascynująca.
SARAKINIKO
Drugim etapem mojej wycieczki było miejsce, które również już widziałem od strony morza – niesamowite Sarakiniko, czyli ogromny obszar śnieżnobiałych i szarych formacji skalnych z przepiękną plażą znajdującą się w wąskiej, długiej zatoczce. Niesamowite kształty skał powodują, że Sarakiniko nazywane jest również Plażą Księżycową. Muszę przyznać, że to jedno z najpiękniejszych miejsc w Grecji, oszałamiające i powalające na kolana. Mała piaszczysta plaża na końcu jakby wyciętej w białej skale zatoki robi piorunujące wrażenie, a sama kąpiel w morzu to niebywała przyjemność. W tym wypadku podróż do Grecji poza sezonem to strzał w dziesiątkę! Latem na skałkach i w morzu aż roi się od turystów, w maju Sarakoniko jest puste! Chodziłem po skałach pokrytych białym i drobnym jak mąka pyłem grubo ponad godzinę, ale nieubłaganie mijający czas kazał mi wracać do samochodu.
PAPAFRAGAS
Kilka minut jazdy od Sarakiniko znajduje się kolejny cud natury na Milos – Papafragas. Jest to kilkudziesięciometrowej długości, bardzo wąska zatoczka, jakimś cudem wycięta w skałach przez morską wodę i wiatr. Przypomina trochę długi korytarz o wysokich, pionowych ścianach, do którego wdarło się morze. Na końcu tego "korytarza" znajduje się malutka plaża. Zejście na dół to wyczyn bardzo karkołomny, nie ma tu żadnych schodów, ścieżek czy barierek. Pionowe skalne klify są na górze ogrodzone siatką, a zaraz przy jedynej możliwej drodze w dół stoi groźnie wyglądająca tablica zabraniająca wstępu na plażę. Jak się można domyśleć ten zakaz jest nagminnie ignorowany, nie brak śmiałków, którzy próbują jakoś ześlizngnąć się po niebezpiecznych skałkach pokrytych miałkim piaskiem i wykąpać się w zachęcającej granatowej wodzie. Niektórzy płyną wzdłuż tego "kanału" aż na otwarte morze.
Kilkakrotnie podejmowałem próby zejścia na plażę, jednak groźba upadku z wysokiego urwiska wzięła górę i zrezygnowałem. Ryzyko było zbyt duże, bo byłem tam sam jak palec i w razie czego w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby pomóc. Jeśli podróżuje się co najmniej we dwójkę, ma się wystarczająco duży poziom adrenaliny i siły, można spróbować zejść na dół, ale będąc tam samemu to po prostu głupota.
KAMPOS BEACH
Bardzo blisko Papafragas znajduje się piękna plaża Kampos. Doszedłem tam bez żadnego wysiłku. Plaża była pusta i bardzo zachęcająca, więc spędziłem na niej kilkanaście minut na opalaniu i pływaniu w krystalicznym, ciepłym morzu.
APOLLONIA
Czas zaczął mnie trochę gonić. Z Kampos pojechałem dalej na północ do malowniczego portowego miasteczka Apollonia. To bardzo popularny kurort na Milos. W wielu hotelach i pensjonatach znajdujących się w porcie i okolicach odpoczywają turyści, którzy przyjechali na wyspę na dłużej. Warunki są wręcz idealne – piękne plaże, bajkowe widoki, ciepłe i przejrzyste morze, sporo doskonałych reatauracji, cisza i spokój.
Do Apollonii można dojechać autobusem z Adamas, latem kursuje on dość często od rana do późnego wieczora. Lepszą opcją jest podróż lokalnym mini-promem wzdłuż wybrzeża. W sezonie letnim port w Apollonii oferuje bardzo duży wybór rozmaitych rejsów, można popłynąć na sąsiadującą wyspę Kimolos, na niedostępne plaże lub dookoła wyspy. W maju ofert rejsów prawie nie ma, jest za to błogi spokój i piękna pogoda, co lubię najbardziej. Bez problemu można znaleźć otwatrą tawernę nad morzem. W jednej z nich zjadłem pyszny obiad rozkoszując się szumem fal zaraz przy stoliku.
PALEOCHORI
W drodze powrotnej do Adamas pojechałem na południe zobaczyć plażę Paleochori. Oprócz wspaniałych warunków do wypoczynku miejsce jest znane z gorących źródeł. To dzięki nim morze przy brzegu jest wręcz gorące (temperatura dochodzi do 50 stopni!), ale nie tylko morze. Podziemne gorące źródła ogrzewają również piasek na plaży. Znajduje się tu unikalna tawerna Sirocco, która oferuje... wulkaniczne dania! Tuż obok plaży właściciel knajpy wkopał do piasku spory stalowy grill (a właściwie stalową skrzynię), na którym wieczorem smażą się rozmaite potrawy bez użycia węgla! W tym miejscu gorące źródła ogrzewają piasek do temperatury prawie 100 stopni i z powodzeniem można gotować korzystając jedynie z ciepła wulkanicznego. Niesamowite! Tawerna dopiero zaczynała przygotowania do kolacji, więc nie skorzystałem z kolejnego posiłku. Poza tym musiałem wracać do Adamas, bo dzień miał się ku końcowi.
DZIEŃ CZWARTY
Tego dnia wczesnym popołudniem miałem prom na wyspę Kimolos, było więc dość czasu, żebym trochę dokładniej poznał Adamas. Zwykle turyści traktują to piękne miasteczko jako bazę wypadową do innych miejsc na wyspie i zapominają o jego zwiedzaniu. Poszedłem na spacer wgłąb Adamas, z dala od portu i wybrzeża. Okazało się, że miasteczko jest zaskakująco piękne!
Warto zobaczyć okazały kościół z ładną wieżą zegarową, połazić po wąskich uliczkach, popatrzeć z góry na port. Wszędzie widziałem kolorowe kwiaty rosnące we wszystkich możliwych pojemnikach: donicach, pomalowanych wiadrach i puszkach. Mieszkańcy Adamas nie dekorują swoich domów dla turystów, robią to dla siebie, żeby ich życie było kolorowe i piękne.
Dwie godziny przed odpłynięciem promu poszedłem odpocząć na ustronną miejską plażę położoną bardzo blisko hotelu. Był mi potrzebny totalny relaks, bo czekała mnie podróż na Kimolos, zapomnianą i nieodkrytą wyspę.