Około roku 500 ery nowożytnej w rejonie wysp Dodekanezu miało miejsce potężne trzęsienie ziemi, które podobno trwało kilka dni. W wyniku kataklizmu zachodni kawałek Kalymnos oderwał się od wyspy i wypiętrzył w morzu kilkaset metrów od brzegu. Tak powstała wyspa Telendos.
Miasto, które znajdowało się na skraju skał zostało zatopione, dziś jego pozostałości można dostrzec nawet gołym okiem z pokładu łodzi lub statku, kiedy morze jest całkowicie spokojne a słońce przebija się przez morskie głębiny.
Telendos jest wyspą bardzo małą, jednak budzi wielki respekt. W zasadzie jest to potężna i wysoka na 450 metrów skała, jedynie południowa i wschodnia część wyspy jest niższa, łagodnie opadająca ku morzu.
Widok Telendos z Masouri i Mirties na Kalymnos jest oszałamiający, szczególnie podczas zachodów słońca.
Będąc na Kalymnos warto znaleźć hotel lub pensjonat, z którego widać Telendos. Okno mojego pokoju w Masouri wychodziło prosto na wyspę. Wieczorami wielu turystów siedziało na ławkach, murkach lub przy knajpianych stolikach, wpatrzonych w słońce chowające się za sterczącą z morza Telendos.
Na wyspę praktycznie cały dzień kursują kaiki, czyli małe łódki, z miniaturowego porciku poniżej Mirties. Zejście nad morze jest stosunkowo łatwe, ale powrót wymaga nieco wysiłku – trzeba się wspiąć kilkadziesiąt metrów po setkach schodów.
Na Telendos płynie się kilkanaście minut, łódki przypływają do przystani w jedynej osadzie na wyspie, zamieszkałej przez 50 osób. Wioska jest bardzo malownicza, na nabrzeżu są świetne tawerny, kilka sklepów i hotelików, a dalej od morza kolorowe domy mieszkańców.
Telendos to oaza spokoju i ciszy, latem bywa tu tłoczno, ale poza sezonem to wymarzone miejsce na relaks i odpoczynek. Nie ma tu samochodów i asfaltowych dróg. Wyspa przyciąga miłośników wspinaczek i pieszych wędrówek. Są tu bardzo dobrze oznakowane ścieżki i ścianki wspinaczkowe. Wyspę można przejść dookoła wzdłuż brzegu bez większego problemu, co też zrobiłem. Droga była bardzo przyjemna i wcale nie męcząca. Ze wschodniego brzegu wyspy rozciągają się wspaniałe widoki na Kalymnos i granatowe morze, widać pionowe skały i ścianki wspinaczkowe w całej okazałości.
Po drodze spotkałem kilka kościółków, a przede wszystkim kilka pięknych plaż z krystalicznie czystą i ciepłą wodą. Do kilku z nich trzeba zejść po stromych schodach ale odrobina wysiłku jest warta kąpieli w bajecznym morzu i leniwemu plażowaniu.
Idąc na północ można się wspiąć wyżej, blisko ścianek wspinaczkowych i tajemniczych skalnych grot. Podczas mojego pobytu nie było tam żywego ducha, wszyscy wspinacze byli na Kalymnos, gdzie akurat trwał coroczny "Climbing Festival".
Po kilku godzinach włóczęgi wróciłem do portu, mijając po drodze domy mieszkańców, którzy właśnie zaczęli przygotowywania do lunchu. Telendos jest znana ze znakomitej kuchni opartej głównie na świeżych rybach i owocach morza. Spora część turystów przypływa tu tylko po to, żeby spróbować lokalnych potraw.
Przesiedziałem w tawernie nad morzem ponad godzinę rozkoszując się jedną z moich ulubionych greckich potraw – małymi rybkami smażonymi (i jedzonymi) w całości.
Czas na wyspie płynie wolno i leniwie, nikt się tu nie spieszy, ale w końcu trzeba wracać na Kalymnos. Obudziłem drzemiącego na łódce Greka i popłynąłem na drugi brzeg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz