poniedziałek, 22 lutego 2016

BEZDROŻA ASTYPALAI

   Astypalaia ma niezwykły kształt przypominający motyla. Wyspa jest naturalnie podzielona na dwie części, połączone ze sobą bardzo wąskim pasem lądu. Zachodnie "skrzydło" nazywane jest Mesa Nisi, a wschodnie Exo Nisi (dosłownie "wewnętrzna" i "zewnętrzna" wyspa). Linia brzegowa Astypalai jest pełna mniejszych i większych zatoczek, niektóre z nich wrzynają się nawet na kilkaset metrów wgłąb wyspy tworząc płytkie laguny.

   Blisko brzegu znajduje się kilkadziesiąt niezamieszkałych wysepek, na które można się dostać łódkami wycieczkowymi, ale tylko w lecie. Prawie całe wybrzeże wyspy jest osłonięte od wiatru, morze jest spokojne i ciche. Właśnie takie warunki są idealne dla ryb, ośmiornic, kalmarów i skorupiaków, z których Astypalaia słynie. 
   W tutejszych tawernach można zjeść jedne z najsmaczniejszych w całej Grecji owoców morza w zaskakująco niskich cenach. Obowiązkowo trzeba spróbować nadziewanego kalmara oraz sztandarowego dania - wspaniałego spaghetti z homarem, podawanego w każdej restauracji.

   Niemal wszyscy z 1300 mieszkańców Astypalai żyją w Chorze, porcie Platis Gialos i okolicach. Poza tym rejonem tylko w małym porcie Maltezana niedaleko lotniska mieszka kilkadziesiąt rodzin. Reszta wyspiarzy wybrała samotne życie w kilku nadmorskich osadach, liczących zaledwie kilka budynków. Ludzie tradycyjnie zajmują się połowem ryb, hodowlą zwierząt, uprawą warzyw i owoców. Owce i kozy pasą się wszędzie, nawet wbrew zasadom fizyki na pionowych skałach porośniętych czymkolwiek jadalnym.

   Poruszanie się po Astypalai bez samochodu jest praktycznie niemożliwe. W lecie kursuje kilka autobusów, można dopłynąć łódką do kilku plaż i wysepek, ale poznanie całej wyspy wymaga wynajęcia samochodu lub skutera. Nie ma z tym żadnego problemu, w Chorze jest kilka wypożyczalni z bardzo dobrymi cenami, niespotykanymi na innych Greckich wyspach.

   Wypożyczenie małego samochodu kosztuje nawet mniej niż 20 euro za dobę, a jeepem można jeździć już za 25! Benzyna też jest dużo tańsza niż na innych wyspach, nawet o 30 eurocentów. Biorąc pod uwagę ceny oraz fakt, że na Astypalai większość dróg nie jest asfaltowa, nie wahałem się ani sekundy i zdecydowałem na wypożyczenie jeepa na dwa dni.

 
DZIEŃ PIERWSZY
   Samochodową wycieczkę po Astypalai rozpocząłem od objechania Mesa Nisi, czyli zachodniego "motylego skrzydła" wyspy. Najpierw pojechałem od Livadii, małej nadmorskiej wioski położonej bardzo blisko Chory. Byłem tu już wcześniej na piechotę, ale postanowiłem zajrzeć ponownie do dobrej tawerny na lunch, wykąpać się w ciepłym morzu i popatrzeć na Chorę, która wygląda stąd zupełnie niezwykle.

Get Adobe Flash player
   Potem pojechałem w głąb wyspy, żeby zobaczyć sztuczne jezioro zaopatrujące Chorę w wodę pitną. Jezioro powstało w głębokiej górskiej kotlinie, którą u wylotu zamknięto tamą. W porze suchej woda jest spuszczana i pompowana rurociągiem do miasta. Jezioro stało się na stałe częścią dzikiego krajobrazu Astypalai, nie tylko spełnia bardzo pożyteczną rolę, ale jest również bardzo malownicze.

   Wróciłem nad morze i pojechałem w poprzek wyspy do Panormos na północne wybrzeże. Asfalt skończył się zaraz za Livadi, szutrowa droga biegła po górskich trawersach. Dobrze, że miałem jeepa, normalny samochód nie miałby szans na przejechanie nawet kilkunastu metrów. Jazda po bezdrożach była niesamowita. Kilka razy stawałem, żeby odpocząć i obniżyć poziom adrenaliny. Widoki na dzikie tereny, małe wysepki, ukryte między skałami plaże i cudownie spokojne morze były fantastyczne.

Get Adobe Flash player
   Panormos to nazwa miejsca, nie ma tam żadnych zabudowań oprócz małego kościółka, jedynie piękna, ogromna plaża. Morze jest kryształowo czyste i bardzo płytkie, przypominające nieco lagunę. W większości przewodników Panormos w ogóle nie istnieje, czasem tylko zdawkowo się wspomina o tym niesamowitym miejscu, które powinno się obowiązkowo zobaczyć podczas pobytu na wyspie. W lecie można tu bez trudu przypłynąć wycieczkową łódką z portu Platis Gialos.

Get Adobe Flash player
   W drodze przez góry do następnych plaż przejechałem koło bardzo ładnego kościółka Agios Ioannis. Podczas mojego dwudniowego "safari" widziałem kilka innych kościołów i kaplic. Wszystkie zbudowano w całkowicie odosobnionych miejscach, są starannie pomalowane na biało i niebiesko, można do nich wejść, zapalić świeczkę i zostawić kilka monet na tacy.

   Po kilkunastu minutach jazdy po strasznych wertepach dotarłem do Kaminakii i Vatses. Obie osady znajdują się na południowym wybrzeżu i są znane ze swoich plaż. Są tu nawet dwie tawerny, niestety otwarte tylko latem. Plaże rzeczywiście są śliczne, niestety nie miałem czasu na leniuchowanie. Po krótkich spacerach wzdłuż morza pojechałem dalej.

Get Adobe Flash player
   Na koniec dotarłem do plaży Agios Konstantinos, znajdującej się w zatoce naprzeciwko Chory. Plaża jest wspaniała, szeroka, obrośnięta tamaryszkami i większymi drzewami dającymi cień w upalne dni. Na pobliskim zboczu stoi niebiesko-biały kościółek. Ale przede wszystkim urzeka niesamowity widok na Chorę. Po prostu zatyka.

Get Adobe Flash player
DZIEŃ DRUGI 
   Następnego dnia późnym rankiem pojechałem na Exo Nisi, czyli wschodnią część Astypalai. Po kilku minutach jazdy dojechałem do jednego z najbardziej niesamowitych miejsc na wyspie, czyli do przesmyku Steno. To bardzo wąski pas lądu łączący dwa "skrzydła" wyspy. Jadąc drogą widać morze z obu stron tej swoistej grobli.

   Niedaleko Steno znajduje się mały rybacki port Maltezana (albo jak mówią inni Analipsi). To popularne miejsce turystyczne, w lecie podobno dość zatłoczone. Jest tu kilka hotelików i restauracji, a także niezła plaża. Trochę dalej, na małym cyplu stoi pomnik poświęcony francuskiemu admirałowi broniącemu kiedyś wyspę przed najeźdźcami.

Get Adobe Flash player
   Exo Nisi, czyli "wyspa zewnętrzna" jest prawie zupełnie dzika i dziewicza. Jest tu jeszcze mniej dróg niż na zachodzie Astypalai. Asfalt kończy się w Maltezanie i dalej trzeba jechać po niezbyt dobrej kamienistej drodze. Po godzinie mozolnej jazdy dotarłem do osady Vathy, położonej nad wąską zatoką wcinającą się przeszło 2 kilometry w głąb wyspy. 
   Morze jest tu nieprzyzwoicie nagrzane, pełne ryb i homarów. W Vathy kiedyś był spory port rybacki, dziś stoi kilka opuszczonych budynków i stara nieczynna fabryczka. Na nabrzeżu znajduje się również jedyna w tej części wyspy tawerna, pomalowana jaskrawobłękitną farbą. Niestety z powodu sjesty knajpa była zamknięta.

Get Adobe Flash player
   W drodze powrotnej do Chory zatrzymałem się w porcie Maltezana, gdzie znalazłem otwartą kawiarnię. Wypiłem lodowatą frappe i wróciłem do hotelu. Następnego dnia musiałem wstać bardzo wcześnie. O 5 rano miałem prom odpływający na Cyklady. Właścicielka hotelu czekała na mnie jeszcze przed świtem, żeby mnie odwieźć do portu.

   Swoją kolejną podróż do Grecji zacząłem od "mocnego uderzenia". Astypalaia okazała się jedną z najpiękniejszych wysp, które udało mi się zobaczyć. Pozornie niedostępna, trochę groźna, nostalgiczna. A był to dopiero początek, czekała na mnie pełnia wiosny na Cykladach.

piątek, 19 lutego 2016

BAJECZNA ASTYPALAIA

   Kilka lat temu przeglądałem różne strony internetowe o Grecji. Jedna z nich bardzo zachęcała do podróży na mniej popularne i nieznane wyspy, na których turystyka jeszcze się nie rozwinęła. Pomyślałem, że to coś dla mnie i zacząłem dokładniej zbierać informacje o polecanych nieodkrytych wyspach. Trafiłem wtedy na zdjęcie, które mnie szczególnie zafascynowało. Na zboczach otoczonej granatowym morzem góry znajdowały się jak przyklejone białe domy, a na szczycie stał jakiś zamek. To było zdjęcie Chory, czyli głównego miasta wyspy Astypalaia. Widok na fotografii był tak magiczny, że pozostał mi w głowie na długo. Pomyślałem natychmiast, że chciałbym zrobić takie zdjęcie własnoręcznie i zacząłem przygotowania do mojej kolejnej wyprawy do Grecji.
   Okazało się, że moja decyzja o podróży na daleką Astypalaię była strzałem w dziesiątkę. To jedna z tych greckich wysp, która powoduje szybsze bicie serca, a Chora jest tak piękna, że wydaje się nierealna. 


JAK DOSTAĆ SIĘ NA WYSPĘ 
   Astypalaia leży samotnie pośrodku południowego Morza Egejskiego, pomiędzy Cykladami a Dodekanezem. Administracyjnie należy do Dodekanezu, ale bardziej przypomina Cyklady. Dalekie położenie wyspy sprawia, że nie jest na nią łatwo dotrzeć. Przeprawa promowa z Pireusu trwa ponad osiem godzin, a w dodatku statki przypływają i odpływają w środku nocy lub bladym świtem. Co więcej – główny port Astypalai znajduje się na zupełnym pustkowiu kilka kilometrów od Chory, więc turyści muszą płacić za dojazd do miasta. Do portu przed przypłynięciem każdego promu kursuje specjalny autobus (nawet w nocy), który zabiera pasażerów w drodze powrotnej do Chory. Zawsze też przy nabrzeżu czeka kilka taksówek.

   Promy łączące Astypalaię z najbliżej położonymi wyspami kursują rzadko, jedynie latem dochodzi kilka sezonowych tras. Można próbować lecieć samolotem na Kos lub Rodos i stamtąd płynąć na Astypalaię, ale trzeba to dobrze zaplanować, żeby nie utknąć na "przesiadkowej wyspie" na kilka dni. Najłatwiej jednak skorzystać z bezpośredniego lotu z Aten. Rejsy odbywają się codziennie, a bilet kupiony z wyprzedzeniem nie jest bardzo drogi. Wczesna rezerwacja jest wskazana również dlatego, że na Astypalaię latają tylko małe samoloty zabierające na pokład maksymalnie 80 osób i biletów po prostu może zabraknąć. Ja poleciałem na wyspę samolotem z Aten. Zarezerwowałem noclegi w hotelu, którego właścicielka jest też kierowcą taksówki. Chcąc przyciągnąć klientów miła Greczynka oferuje dla gości hotelu bezpłatny transfer z lotniska lub portu.

ARHODIKO STUDIOS
   Chora jest najlepszym miejscem pobytu na wyspie. Jest tu duży wybór miejsc noclegowych w hotelach, pensjonatach lub prywatnych domach. Ceny są bardzo dobre, dużo niższe niż na popularnych wyspach. Nie radzę rezerwowania noclegów poza miastem, co prawda ceny kuszą, ale poza sezonem nie wszystkie knajpy i sklepy są otwarte, można mieć również kłopot z transportem, bo autobusy kursują bardzo rzadko lub wcale.

   Hotel "Arhodiko Studios", w którym się zatrzymałem ma chyba najlepszą możliwą lokalizację w Chorze. Dostałem bardzo duży pokój z ogromnym łóżkiem i świetnie wyposażonym aneksem kuchennym. Widok z balkonu powalił mnie na kolana. Pamiętam jak z wrażenia usiadłem na krześle i gapiłem się na miasto ładnych kilka minut. Nawet nie będę próbował opisać tego, co czułem patrząc na Chorę z hotelowego tarasu, pokażę za to całkiem sporo wykonanych przeze mnie zdjęć.

Get Adobe Flash player
CHORA ASTYPALAIA
   Miasto jest położone u podnóża i na zboczach wysuniętej w morze góry. Zabudowę stanowią białe domy, które stoją kaskadowo jeden nad drugim przy stromych uliczkach. Nie ma tu typowych dla Dodekanezu kolorowych budynków, na elewacjach widać mnóstwo odsłoniętych kamieni i głazów – to typowy dla wyspy styl w architekturze. Bardzo charakterystyczne są również powszechnie występujące drewniane balkony, budowane na wzór tych ze średniowiecznych zabudowań, których ruiny znajdują się na szczycie wzgórza. Z biegiem lat miasto się znacznie powiększyło, zaczęto budować domy na przeciwległym wzniesieniu i terenach położonych blisko starego portu.

Get Adobe Flash player
   Do miasta wiedzie szeroka promenada starannie wybrukowana kamieniami, przy której stoją odrestaurowane wiatraki z czerwonymi stożkowymi dachami. Kiedyś mielono w nich ziarno na mąkę, dziś są siedzibami sklepów i biblioteki. Nieco dalej znajduje się duży plac, przy którym położone są restauracje i sklepy. Przeróżne knajpy można również spotkać w labiryncie uliczek miasta, jednak nie jest ich tak dużo, jak na innych wyspach. Na Astypalaię przyjeżdża stosunkowo niewielu turystów i nawet latem nie ma tu tłumów. Byłem na wyspie w połowie maja i było jeszcze prawie pusto.

   Koniecznie trzeba poświęcić kilka godzin, a nawet cały dzień, żeby zwiedzić przepiękną Chorę. Najlepiej jest spacerować po pięknych uliczkach i obejść wzgórze dookoła. Dość łatwo można się zgubić, jednak znalezienie drogi powrotnej jest bardzo łatwe. Od strony wyspy zabudowa jest zwarta i gęsta. Idąc dalej w stronę morza nie sposób nie znaleźć szerokiego traktu, który trawersem prowadzi dookoła twierdzy. Tu budynków jest mniej, a na zboczu można spotkać duże domy z ogrodami. Z drogi widać piękne, granatowe morze i okoliczne małe wsie.

Get Adobe Flash player
   Na północno-wschodniej stronie góry znajduje się piękne muzeum, mieszczące się w kompleksie klasztornym. Stoi tu jeden z najładniejszych kościołów Dodekanezu. Trzeba koniecznie wejść na dziedziniec i nacieszyć oczy pięknymi widokami. Jeśli ciemnozielone drewniane drzwi są zamknięte, warto do nich zapukać lub zadzwonić dzwonkiem, ktoś powinien nam udostępnić wejście choć na kilka minut.


WENECKA FORTECA GUERINI 
   Na szczycie stołecznego wzgórza bogata wenecka rodzina Guerini wybudowała w XIII wieku zamek – twierdzę. Wysokie zewnętrzne mury fortyfikacji to połączone ze sobą 3-piętrowe budynki z wąskimi oknami i drewnianymi balkonami, w których mieszkali ludzie aż do połowy XX wieku!

   Po wielkim trzęsieniu ziemi w 1956 roku większość zabudowań uległa zniszczeniu, a mieszkańcy przenieśli się do niżej położonych domów lub opuścili wyspę. Do dziś zachowało się całkiem sporo murów i ścian, a nawet drewnianych stropów. Kilkanaście lat temu podjęto decyzję o odbudowie fortecy, odnowiono nawet kilka mieszkań i balkonów. Zwiedzając twierdzę widziałem przez wąskie okna gotowe do zamieszkania apartamenty!

Get Adobe Flash player
   Na terenie fortyfikacji znajduje się prawosławny klasztor wybudowany w XVIII wieku. Jego błękitna kopuła jest widoczna z wielu miejsc na wyspie. Nie muszę dodawać, że ze szczytu rozciągają się wspaniałe panoramy wyspy, szczególnie pięknie prezentuje się stary port, położony ponad 100 metrów niżej.

PLATIS GIALOS – STARY PORT 
   Jeszcze kilkanaście lat temu mały port u stóp Chory przyjmował wszystkie statki, promy i łódki przypływające na wyspę. Po oddaniu do użytku nowoczesnego portu Agios Andreas, przy nabrzeżu Platis Gialos cumują jedynie małe łódki i jachty. Latem można stąd popłynąć na całodniowy rejs dookoła wyspy.

   Kiedyś port był oddzielony od Chory i żył swoim własnym życiem. Do dziś stoi tu stary budynek służb celnych. Z biegiem lat przybywało domów wokół zatoki i port połączył się z Chorą w jedno miasto. Jest tu bardzo przyjemna plaża, kilka hoteli i tawern, które zapełniają się tylko latem.
   Do Platis Gialos schodzi się na łeb na szyję po bardzo stromych uliczkach pokonując setki kamiennych schodów. Gorzej jest z wchodzeniem, ale nie dla mieszkających tu Greków. Zupełnie nie rozumiem jakim cudem starsze kobiety bez trudu wspinają się do sklepów po zakupy albo w niedzielę do kościoła. Panowie zwykle siedzą w tawernie, popijają ouzo i grają w karty.

Get Adobe Flash player
KSIĘŻYCOWA NOC NA WYSPIE 
   To nie był żaden zbieg okoliczności, że czas mojego pobytu na Astypalai pokrył się z pełnią księżyca. Na długo przed wyjazdem dowiedziałem się, że księżycowa noc na wyspie należy do najpiękniejszych na greckich wyspach. Dlatego tak kombinowałem z terminami, żebym przeżył taką noc na własnej skórze. Już pierwszego wieczora czekałem z niecierpliwością na pojawienie się księżyca nad wyspą. Okazało się, że pojawił się on dokładnie nad twierdzą! Muszę przyznać, że tak spektakularnego widoku nie widziałem w Grecji nigdy.

   Cała Chora nocą była pięknie oświetlona, włącznie z fortecą, a całe wzgórze wyglądało magicznie. Do tego wyraźnie było widać srebrną poświatę na spokojnym morzu. Bajka! Stałem z aparatem na statywie prawie pośrodku ulicy koło hotelu grubo ponad godzinę i robiłem zdjęcia. Nikt z przechodniów nie zwrócił na mnie uwagi, kilka samochodów po prostu mnie minęło. Na promenadzie i okolicznych pagórkach siedzieli ludzie i wpatrywali się w niebo. Dowiedziałem się później, że to całkowicie normalne, latem takie spektakle ogląda dużo więcej osób.

   W ogóle nie chciało mi się spać, więc postanowiłem wybrać się do twierdzy. Wspiąłem się zupełnie pustymi, ale oświetlonymi uliczkami na górę. Brama fortecy była otwarta, wszedłem do środka i zamarłem z wrażenia. Po raz drugi tej nocy poczułem się jak w bajce, jednak tym razem było trochę strasznie. Takiej scenerii nie widziałem nigdy w życiu. Po kilkunastu minutach zszedłem do hotelu. Następnego dnia czekały na mnie następne atrakcje, zamierzałem zwiedzić wyspę wypożyczonym jeepem.


CIĄG DALSZY NASTĄPI...