Jadąc na południe wiedziałem, że nie mogę przegapić zatoki Livero, w której kilkadziesiąt lat temu dwa statki osiadły na mieliźnie. Statki były zbudowane na Cyprze w 1950 roku i utknęły u wybrzeży Amorgos w roku 1980. Nikt nie został ranny, wszystkich pasażerów ewakuowano, ale stan statków był na tyle zły, że armator nie miał zamiaru ich stamtąd wydostawać. Do dziś wraki dwóch statków stoją przy wybrzeżu i straszą jak w horrorze. Jak naprawdę było tego nie wie nikt, nie wiadomo dlaczego statki zacumowały akurat tam, w odludnej zatoczce.
Dziś te dwa wraki to jedna z atrakcji wyspy. Nie bez powodu – dotarcie tutaj nie jest łatwe i wymaga godzinnej wędrówki przez wąwóz pełen kolczastych suchych krzaków raniących nogi. Ale przede wszystkim zlokalizowanie zatoczki jest trudne, nie ma żadnych znaków i drogowskazów. Jadąc drogą zatoka jest widoczna tylko przez kilka chwil, jak się ją przegapi to można się tylko oblizać. Ja miałem to szczęście, że jadąc wolno zauważyłem z drogi wraki statków. Zatrzymałem samochód przy drodze i wyruszyłem w stronę morza.
Myślałem, że droga jest krótka, ale mocno się przeliczyłem. Ścieżka prowadziła do brzegu morza, ale była nadzwyczaj nieprzyjazna – kolczaste krzewy pocięły mi nogi, kamienie nie ułatwiały wędrówki.
W końcu, po godzinie dotarłem do morza i zobaczyłem statki, a w zasadzie ich wraki.
Widok był upiorny. Brązowa rdza kadłubów kłuła oczy. Widziałem widmo statków. Słońce już miało zachodzić, widok był niesamowity, przypomniała mi się historia "Titanica".
Siadłem sobie na kamienistej i brudnej plaży, cyknąłem kilka zdjęć i pomyślałem, że to nawet fajnie, że widzę niszczejące statki. Fajnie, bo skończyły swój żywot właśnie tu, na Amorgos i zawsze będą związane z tą wyspą, jedną z najpiękniejszych Cyklad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz