środa, 1 stycznia 2014

Jedzenie na Amorgos

   Podczas pobytu na Amorgos mieszkałem w hotelu pensjonacie, w którym robiłem sobie sam śniadania. Nie było to specjalnie trudne, bo pokój miał maleńką kuchenkę, czajnik i ekspres do kawy oraz wszystkie niezbędne naczynia. W produkty jedzeniowe zaopatrywałem się w pobliskim sklepie. Na kilku metrach kwadratowych jest dosłownie wszystko, co jest potrzebne i to wcale w niemałym wyborze. Tak zwany "self catering" to świetne rozwiązanie, bardzo popularne w całej Grecji. Hotele oferują naprawdę doskonałe wyposażenie, a pobliskie sklepy świetny wybór pyszności. Pozostaje tylko pokroić chleb. Jak ktoś chce, może sobie w taki sam sposób przygotować kolacje, ale po dniu pełnym wrażeń lepszym rozwiązaniem jest odwiedzenie jakiejś fajnej tawerny i spróbowanie lokalnych przysmaków. W czasie dnia również warto wpaść do przydrożnej knajpy, przegryźć co nieco i napić się doskonałego chłodnego wina lub piwa. 


   Zapewniam wszystkich, że zamawiając nawet przystawkę, zawsze odchodzi się od stołu z pełnym brzuchem, serwowane porcje są ogromne i czasem wręcz nie do przejedzenia nawet przez najbardziej wygłodniałego. 
  
   Pobyt w greckiej tawernie to istna celebracja jedzenia. Nie ma szans, żeby zjeść szybko. Jak komuś się spieszy niech lepiej w ogóle nie wchodzi do greckiej knajpy tylko wybierze jakiś samoobsługowy bar albo budkę z jedzeniem na wynos. W lokalnych restauracjach niepisana zasada jest taka, że jedzeniem trzeba się delektować. Wielokrotnie widziałem grecke rodziny w greckich tawernach, które godzinami świętowały i cieszyły się wspólnym biesiadowaniem. 
   Kuchnia na Amorgos jest niezwykle prosta, a zarazem bardzo smaczna. Nie ma tu wyszukanych potraw, nie podaje się kawioru ani koniaków, choć można zamówić homara. Każde danie jest przygotowywane z lokalnych składników i nigdy nie jest oszukane. Właściciele restauracji wykorzystują warzywa i owoce rosnące w ogródkach na tyłach lokali i w górach, korzystają też z usług lokalnych dostawców ryb, owoców morza, hodowców kóz, kurczaków i owiec. Najlepsze sery pochodzą z miejscowych wytwórni, podobnie jak miód, doskonałe wina i mocniejsze trunki. Z przyprawami nie ma żadnego problemu – wszędzie suszą się zioła, rośnie gigantyczny czosnek i drzewa laurowe, a oregano ma kilka odmian. Chyba tylko pieprz jest z importu.


   Grecka kuchnia to prawdziwy raj dla wegetarian, wybór dań z warzyw jest olbrzymi. Zawsze myślałem, że nie ma prawdziwego obiadu bez mięsa i dopiero w Grecji przekonałem się, że to nieprawda. 
   Każdą potrawę można zobaczyć zanim się złoży zamówienie. Można wejść do kuchni, spróbować wszystkiego i wybrać sobie, co się chce. W wielu tawernach wystawiane są duże lady chłodnicze z rybami i owocami morza, pokazuje się palcem rybkę, na którą ma się ochotę i zaraz kucharz bierze się za jaj przyrządzanie. Ceny też nikogo nie zaskoczą – zanim się usiądzie przy stoliku, można dokładnie przestudiować menu.


   Specialite de la Amorgos to patatato, czyli kozie mięso z ziemniakami w sosie pomidorowym. Jest bardzo smaczne, aczkolwiek trzeba mieć żelazną wątrobę, żeby je zjeść. Poza tym królują ryby pod każdą postacią: grillowane, smażone, duszone, zawsze ze świeżego połowu. Ja się zajadałem tonami "baby fish", czyli malutkimi rybkami smażonymi we fryturze, naprawdę pychota! Każdemu polecam wszelkiego rodzaju zapiekanki, Grecy są mistrzami w ich przyrządzaniu. Pomidory, papryka, pachnąca cebula, czosnek... uchmmmm... do tego ser feta, oliwki i doskonałe danie gotowe. Osobnym tematem są wyśmienite kalmary. Nadziewane ryżem, papryką, pomidorami lub szpinakiem nie mają sobie równych! Okazuje się, że ryż rośnie też w Grecji, o czym mało kto wie. Nie wspomnę o gyrosach z baraniny lub kurczaka, przeróżnych sałatkach, placuszkach z cukinii, faszerowanych liściach winogron, wspaniałych ośmiornicach, kulkach z mielonego mięsa... Można tak wymieniać bez końca. W niektórych restauracjach można zamówić "greek plate", czyli olbrzymi talerz z wieloma greckimi specjałami. Na koniec kolacji zawsze podawany jest gratisowy deser – czasem owoce, czasem lody, sorbet lub kawałeczek słodkiej baklawy. Wszystkich tych wyżej opisanych dań i dziesiątków innych można spróbować na Amorgos w wielu restauracjach, w dzień i w nocy, w górach i nad morzem.


   Kuchnia grecka to temat rzeka, można o niej pisać i opowiadać godzinami. Ja zawsze staram się próbować potraw, których dotąd nie jadłem. Często też wracam do moich ulubionych, które za każdym razem smakują inaczej.
    Ilość knajp przyprawia o ból głowy, są dosłownie wszędzie: na ulicach, placykach, na plażach. Niektóre zachęcają tarasami i ogrodami na dachu, inne kuszą widokiem na morze i kolorowymi światłami. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz