Jeszcze kilka lat temu północna część Karpathos była zupełnie odcięta od świata. Co prawda istniała górska droga łącząca Olympos z resztą wyspy ale można było po niej jeździć tylko dobrymi jeepami. Dziś jest inaczej, zbudowano porządną asfaltową drogę, która prowadzi aż do osady Avlona położonej kilka kilometrów na północ od Olympos. Ta część wyspy poza sezonem jest bardzo rzadko odwiedzana przez turystów. Większość z nich wpada na kilka godzin do Olympos, czasem do małego portu na wschodnim wybrzeżu. Ja postanowiłem dotrzeć samochodem do najdalszych zakątków wyspy. Nie wszędzie da się dojechać, trzeba podjąć wyzwanie i maszerować po dzikich i pięknych terenach.
Karpathos jest wyspą budzącą wielki respekt, zdaje się być niedostępna i groźna. Nieomal wszędzie są wysokie i strome góry, urwiska i przepaście. Tym bardziej byłem mile zaskoczony kiedy odkryłem, że na wyspie są piękne plaże. Do większości z nich można dojechać samochodem po niebywałych zakrętasach. Morze na Karpathos jest wyjątkowo piękne, woda ma niebywały turkusowo – szmaragdowy kolor i zachęca do częstych kąpieli. Na większości dzikich plaż nie ma żywego ducha. W nadmorskich wioskach czas płynie wolno, miałem wrażenie, że znalazłem się w zupełnie innym świecie. Nikt się tu nie spieszy, jest cicho i panuje błogi spokój.
Kilka kilometrów od Olympos, na wschodnim wybrzeżu leży mały i senny port Diafani. Kiedyś było to jedyne miejsce, z którego można było dojechać do tego pięknego górskiego miasteczka. Po wybudowaniu nowej drogi ranga portu trochę spadła, choć nawet obecnie zawijają tu duże pasażerskie promy. W Diafani czas się zatrzymał, kobiety ubierają się tak jak 100 lat temu, ludzie są życzliwi i przyjaźni. Szczególnie ciepło wspominam spotkanie z handlarzem czosnku, który chciał mi sprzedać co najmniej 5-letni zapas i o połowę zszedł z ceny.
Z Diafani można popłynąć łódką na bezludną wyspę Saria, która w zamierzchłych czasach była ważnym miejscem kultu religijnego. Niestety, poza sezonem turystycznym żadne wycieczki nie są organizowane.
Z Diafani pojechałem malowniczą drogą na południe. Zatrzymywałem się wiele razy, schodziłem nad morze i oglądałem dzikie plaże.
Niedaleko Mesochori, na zachodnim wybrzeżu leży przepiękne Lefkas. Miasteczko w lecie tętni życiem, ja byłem tam w maju, kiedy dopiero przygotowywano się na najazd turystów. Lefkas położone jest nad kilkoma uroczymi zatoczkami, plaże są tu wyjątkowo urokliwe. Jest tu kilka sympatycznych hoteli i tawern, w których królują owoce morza. Podczas mojego pobytu pogoda się trochę popsuła, było mglisto i sennie, ale wyjątkowo spokojnie. Obszedłem wszystkie zatoczki, kąpałem się w ciepłym morzu i jadłem lokalne przysmaki.
To był bardzo przyjemny dzień, nie musiałem się nigdzie spieszyć, miałem dużo czasu na oglądanie pięknych plaż i leniuchowanie nad morzem. Późnym popołudniem wróciłem do Mesochori na ostatni nocleg, następnego dnia miałem jechać na południe Karpathos.
piękne zdjęcia, lubię właśnie takie ujęcia.
OdpowiedzUsuń