sobota, 1 lutego 2014

KANONI - pocztówka Korfu

   Kanoni to nazwa małego półwyspu oraz położonej na nim wioski, na południe od stolicy wyspy, zaraz koło lotniska. Podchodząc do lądowania na tym niezwykłym terenie mało kto w samolocie wyjmuje aparat i robi zdjęcia pięknej zatoce, bo zapięty w fotelu modli się o szczęśliwe zakończenie lotu. Jeśli kiedykolwiek znowu przylecę na Korfu, na pewno zrobię zdjęcia okolicznym terenom, które są tego warte.


   Przejazd do Kanoni z Kerkiry – stolicy wyspy – zajmuje kilkanaście minut. Można sie po drodze zgubić, bo jezdnia w wielu miejscach jest jednokierunkowa i parę razy zawraca, ale przy odrobinie szczęścia dojeżdża się na skraj półwyspu. Na urwisku jest restauracja, która ma bardzo wielu gości. Niestety nie zarabia ona zbyt wiele ze względu na kosmiczne ceny, większość turystów wchodzi na jej tarasy nie po to, żeby usiąść przy stoliku i coś zjeść, tylko żeby zrobić zdjęcia. No cóż, w tym wypadku marketing nie zadziałał jak powinien...


   Widok na zatokę jest naprawdę bajkowy i niesamowity. Pośrodku wody widać Mysią Wyspę z małym bizantyjskim klasztorem Vlacherna – znakiem firmowy Korfu, a w oddali małą Pontikonissi. Nazwa wysepki pochodzi od jej kształtu, który kiedyś przypominał mysz. Wysepka połączona jest z lądem małą, wąską groblą, którą trzeba przejść, żeby się dostać do naprawdę cudownego miejsca. Klasztor jest strasznie mały i piękny, zamieszkujący go mnisi bardzo o niego dbają, choć nie pokazują się turystom. Jest tu mnóstwo kolorowych kwiatów, a czystość wręcz bije w oczy. Niestety nie da się wejść do środka.

   Od strony Kanoni do przeciwległego brzegu wiedzie wąska betonowa grobla, którą każdy powinien przejść. Stojąc na jej środku widać dokładnie niesamowity pas startowy lotniska Korfu i samoloty, które co kilka minut lądują albo startują. Spacer po grobli obowiązkowy – widzi się morze z obu jej stron, a rozbijające się fale dodają adrenaliny. Z drugiej strony półwyspu Kanoni, po zejściu do morza, można z powodzeniem odpocząć na niezłej plaży.


   Podczas mojego pobytu pogoda nie była łaskawa, było pochmurno i szaro. Od czasu do czasu słońce starało sie przebić przez kłębiaste chmury, zupełnie nie wierzyłem, że jestem w Grecji. Kanoni jest zupełnie niezwykłe – jest tu wszystko i dla wszystkich szukających przygody: łomot lądujących jumbojetów, cudne widoki, dobre (choć drogie) tawerny i niezłe plaże. Czego chcieć więcej?

Get Adobe Flash player

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz