piątek, 19 lutego 2016

BAJECZNA ASTYPALAIA

   Kilka lat temu przeglądałem różne strony internetowe o Grecji. Jedna z nich bardzo zachęcała do podróży na mniej popularne i nieznane wyspy, na których turystyka jeszcze się nie rozwinęła. Pomyślałem, że to coś dla mnie i zacząłem dokładniej zbierać informacje o polecanych nieodkrytych wyspach. Trafiłem wtedy na zdjęcie, które mnie szczególnie zafascynowało. Na zboczach otoczonej granatowym morzem góry znajdowały się jak przyklejone białe domy, a na szczycie stał jakiś zamek. To było zdjęcie Chory, czyli głównego miasta wyspy Astypalaia. Widok na fotografii był tak magiczny, że pozostał mi w głowie na długo. Pomyślałem natychmiast, że chciałbym zrobić takie zdjęcie własnoręcznie i zacząłem przygotowania do mojej kolejnej wyprawy do Grecji.
   Okazało się, że moja decyzja o podróży na daleką Astypalaię była strzałem w dziesiątkę. To jedna z tych greckich wysp, która powoduje szybsze bicie serca, a Chora jest tak piękna, że wydaje się nierealna. 


JAK DOSTAĆ SIĘ NA WYSPĘ 
   Astypalaia leży samotnie pośrodku południowego Morza Egejskiego, pomiędzy Cykladami a Dodekanezem. Administracyjnie należy do Dodekanezu, ale bardziej przypomina Cyklady. Dalekie położenie wyspy sprawia, że nie jest na nią łatwo dotrzeć. Przeprawa promowa z Pireusu trwa ponad osiem godzin, a w dodatku statki przypływają i odpływają w środku nocy lub bladym świtem. Co więcej – główny port Astypalai znajduje się na zupełnym pustkowiu kilka kilometrów od Chory, więc turyści muszą płacić za dojazd do miasta. Do portu przed przypłynięciem każdego promu kursuje specjalny autobus (nawet w nocy), który zabiera pasażerów w drodze powrotnej do Chory. Zawsze też przy nabrzeżu czeka kilka taksówek.

   Promy łączące Astypalaię z najbliżej położonymi wyspami kursują rzadko, jedynie latem dochodzi kilka sezonowych tras. Można próbować lecieć samolotem na Kos lub Rodos i stamtąd płynąć na Astypalaię, ale trzeba to dobrze zaplanować, żeby nie utknąć na "przesiadkowej wyspie" na kilka dni. Najłatwiej jednak skorzystać z bezpośredniego lotu z Aten. Rejsy odbywają się codziennie, a bilet kupiony z wyprzedzeniem nie jest bardzo drogi. Wczesna rezerwacja jest wskazana również dlatego, że na Astypalaię latają tylko małe samoloty zabierające na pokład maksymalnie 80 osób i biletów po prostu może zabraknąć. Ja poleciałem na wyspę samolotem z Aten. Zarezerwowałem noclegi w hotelu, którego właścicielka jest też kierowcą taksówki. Chcąc przyciągnąć klientów miła Greczynka oferuje dla gości hotelu bezpłatny transfer z lotniska lub portu.

ARHODIKO STUDIOS
   Chora jest najlepszym miejscem pobytu na wyspie. Jest tu duży wybór miejsc noclegowych w hotelach, pensjonatach lub prywatnych domach. Ceny są bardzo dobre, dużo niższe niż na popularnych wyspach. Nie radzę rezerwowania noclegów poza miastem, co prawda ceny kuszą, ale poza sezonem nie wszystkie knajpy i sklepy są otwarte, można mieć również kłopot z transportem, bo autobusy kursują bardzo rzadko lub wcale.

   Hotel "Arhodiko Studios", w którym się zatrzymałem ma chyba najlepszą możliwą lokalizację w Chorze. Dostałem bardzo duży pokój z ogromnym łóżkiem i świetnie wyposażonym aneksem kuchennym. Widok z balkonu powalił mnie na kolana. Pamiętam jak z wrażenia usiadłem na krześle i gapiłem się na miasto ładnych kilka minut. Nawet nie będę próbował opisać tego, co czułem patrząc na Chorę z hotelowego tarasu, pokażę za to całkiem sporo wykonanych przeze mnie zdjęć.

Get Adobe Flash player
CHORA ASTYPALAIA
   Miasto jest położone u podnóża i na zboczach wysuniętej w morze góry. Zabudowę stanowią białe domy, które stoją kaskadowo jeden nad drugim przy stromych uliczkach. Nie ma tu typowych dla Dodekanezu kolorowych budynków, na elewacjach widać mnóstwo odsłoniętych kamieni i głazów – to typowy dla wyspy styl w architekturze. Bardzo charakterystyczne są również powszechnie występujące drewniane balkony, budowane na wzór tych ze średniowiecznych zabudowań, których ruiny znajdują się na szczycie wzgórza. Z biegiem lat miasto się znacznie powiększyło, zaczęto budować domy na przeciwległym wzniesieniu i terenach położonych blisko starego portu.

Get Adobe Flash player
   Do miasta wiedzie szeroka promenada starannie wybrukowana kamieniami, przy której stoją odrestaurowane wiatraki z czerwonymi stożkowymi dachami. Kiedyś mielono w nich ziarno na mąkę, dziś są siedzibami sklepów i biblioteki. Nieco dalej znajduje się duży plac, przy którym położone są restauracje i sklepy. Przeróżne knajpy można również spotkać w labiryncie uliczek miasta, jednak nie jest ich tak dużo, jak na innych wyspach. Na Astypalaię przyjeżdża stosunkowo niewielu turystów i nawet latem nie ma tu tłumów. Byłem na wyspie w połowie maja i było jeszcze prawie pusto.

   Koniecznie trzeba poświęcić kilka godzin, a nawet cały dzień, żeby zwiedzić przepiękną Chorę. Najlepiej jest spacerować po pięknych uliczkach i obejść wzgórze dookoła. Dość łatwo można się zgubić, jednak znalezienie drogi powrotnej jest bardzo łatwe. Od strony wyspy zabudowa jest zwarta i gęsta. Idąc dalej w stronę morza nie sposób nie znaleźć szerokiego traktu, który trawersem prowadzi dookoła twierdzy. Tu budynków jest mniej, a na zboczu można spotkać duże domy z ogrodami. Z drogi widać piękne, granatowe morze i okoliczne małe wsie.

Get Adobe Flash player
   Na północno-wschodniej stronie góry znajduje się piękne muzeum, mieszczące się w kompleksie klasztornym. Stoi tu jeden z najładniejszych kościołów Dodekanezu. Trzeba koniecznie wejść na dziedziniec i nacieszyć oczy pięknymi widokami. Jeśli ciemnozielone drewniane drzwi są zamknięte, warto do nich zapukać lub zadzwonić dzwonkiem, ktoś powinien nam udostępnić wejście choć na kilka minut.


WENECKA FORTECA GUERINI 
   Na szczycie stołecznego wzgórza bogata wenecka rodzina Guerini wybudowała w XIII wieku zamek – twierdzę. Wysokie zewnętrzne mury fortyfikacji to połączone ze sobą 3-piętrowe budynki z wąskimi oknami i drewnianymi balkonami, w których mieszkali ludzie aż do połowy XX wieku!

   Po wielkim trzęsieniu ziemi w 1956 roku większość zabudowań uległa zniszczeniu, a mieszkańcy przenieśli się do niżej położonych domów lub opuścili wyspę. Do dziś zachowało się całkiem sporo murów i ścian, a nawet drewnianych stropów. Kilkanaście lat temu podjęto decyzję o odbudowie fortecy, odnowiono nawet kilka mieszkań i balkonów. Zwiedzając twierdzę widziałem przez wąskie okna gotowe do zamieszkania apartamenty!

Get Adobe Flash player
   Na terenie fortyfikacji znajduje się prawosławny klasztor wybudowany w XVIII wieku. Jego błękitna kopuła jest widoczna z wielu miejsc na wyspie. Nie muszę dodawać, że ze szczytu rozciągają się wspaniałe panoramy wyspy, szczególnie pięknie prezentuje się stary port, położony ponad 100 metrów niżej.

PLATIS GIALOS – STARY PORT 
   Jeszcze kilkanaście lat temu mały port u stóp Chory przyjmował wszystkie statki, promy i łódki przypływające na wyspę. Po oddaniu do użytku nowoczesnego portu Agios Andreas, przy nabrzeżu Platis Gialos cumują jedynie małe łódki i jachty. Latem można stąd popłynąć na całodniowy rejs dookoła wyspy.

   Kiedyś port był oddzielony od Chory i żył swoim własnym życiem. Do dziś stoi tu stary budynek służb celnych. Z biegiem lat przybywało domów wokół zatoki i port połączył się z Chorą w jedno miasto. Jest tu bardzo przyjemna plaża, kilka hoteli i tawern, które zapełniają się tylko latem.
   Do Platis Gialos schodzi się na łeb na szyję po bardzo stromych uliczkach pokonując setki kamiennych schodów. Gorzej jest z wchodzeniem, ale nie dla mieszkających tu Greków. Zupełnie nie rozumiem jakim cudem starsze kobiety bez trudu wspinają się do sklepów po zakupy albo w niedzielę do kościoła. Panowie zwykle siedzą w tawernie, popijają ouzo i grają w karty.

Get Adobe Flash player
KSIĘŻYCOWA NOC NA WYSPIE 
   To nie był żaden zbieg okoliczności, że czas mojego pobytu na Astypalai pokrył się z pełnią księżyca. Na długo przed wyjazdem dowiedziałem się, że księżycowa noc na wyspie należy do najpiękniejszych na greckich wyspach. Dlatego tak kombinowałem z terminami, żebym przeżył taką noc na własnej skórze. Już pierwszego wieczora czekałem z niecierpliwością na pojawienie się księżyca nad wyspą. Okazało się, że pojawił się on dokładnie nad twierdzą! Muszę przyznać, że tak spektakularnego widoku nie widziałem w Grecji nigdy.

   Cała Chora nocą była pięknie oświetlona, włącznie z fortecą, a całe wzgórze wyglądało magicznie. Do tego wyraźnie było widać srebrną poświatę na spokojnym morzu. Bajka! Stałem z aparatem na statywie prawie pośrodku ulicy koło hotelu grubo ponad godzinę i robiłem zdjęcia. Nikt z przechodniów nie zwrócił na mnie uwagi, kilka samochodów po prostu mnie minęło. Na promenadzie i okolicznych pagórkach siedzieli ludzie i wpatrywali się w niebo. Dowiedziałem się później, że to całkowicie normalne, latem takie spektakle ogląda dużo więcej osób.

   W ogóle nie chciało mi się spać, więc postanowiłem wybrać się do twierdzy. Wspiąłem się zupełnie pustymi, ale oświetlonymi uliczkami na górę. Brama fortecy była otwarta, wszedłem do środka i zamarłem z wrażenia. Po raz drugi tej nocy poczułem się jak w bajce, jednak tym razem było trochę strasznie. Takiej scenerii nie widziałem nigdy w życiu. Po kilkunastu minutach zszedłem do hotelu. Następnego dnia czekały na mnie następne atrakcje, zamierzałem zwiedzić wyspę wypożyczonym jeepem.


CIĄG DALSZY NASTĄPI...

1 komentarz:

  1. Super! Naczytałam się już sporo o wyspach greckich bo planuję podróż we wrześniu i dopiero twój wpis wzbudził we mnie jakieś emocje. Bardzo chcę zobaczyć Astypalię, dziękuję za cenne informacje i natchnienie :)

    OdpowiedzUsuń