piątek, 12 lutego 2016

HYDRA NA PIECHOTĘ

   Na Hydrze każdy znajdzie coś dla siebie. Są tu przeróżne miejsca do odpoczynku: zacienione hotelowe podwórza, ustronne kawiarnie, ciche miejsca do biwakowania w lasach i nad morzem. Miłośnicy greckiej kuchni nie będą zawiedzeni, zarówno w mieście jak i poza nim jest kilkanaście bardzo dobrych restauracji. Poza portem na Hydrze nie ma innych miast, a nawet wsi. W kilku miejscach nad morzem znajdują się małe osady, pojedyncze domy lub ukryte przed wścibskimi luksusowe spa.

   Wybrzeże wyspy jest na ogół strome i niedostępne, jednak w kilku miejscach znajdują się małe, urokliwe plaże, przeważnie z drobnymi kamyczkami. Najładniejsze plaże są dostępne tylko od strony morza. Z głównego portu co kilka godzin kursują na nie niewielkie łodzie. Na kamyczkach lub grubym piasku stoją parasole i leżaki. Korzystanie ze sprzętu plażowego na Hydrze jest bezpłatne.

   Na każdej zorganizowanej plaży można coś przekąsić, wypić szklankę świeżo wyciśniętego soku, frappe lub drinka. Jeśli w pobliżu nie ma restauracji, wszystko jest dowożone łódkami w przenośnych lodówkach prosto na plażę. Nie trzeba się nawet podnosić z leżaka, wystarczy skinąć na kelnera i za chwilę szklanka lub talerz ląduje na stoliku pod parasolem. Co ważne, taki plażowy serwis wcale nie jest drogi, ceny nie są wyższe niż w mieście.

Get Adobe Flash player
   Na Hydrze są też malutkie plaże, ukryte w mini zatoczkach. Na większość z nich prowadzą schodki lub ścieżki. Wybierając się na taką plażę trzeba pamiętać o zabraniu ze sobą jedzenia i picia.

   Morze wokół wyspy jest kryształowo czyste i bardzo ciepłe, zwłaszcza na początku jesieni. Będąc na Hydrze nawet bardzo krótko trzeba obowiązkowo wejść do wody i popływać. Jeśli czas nie pozwala na wycieczkę na jedną z plaż – nic straconego! Na wschodnim krańcu miasta zorganizowano egzotyczne kąpielisko. Nie ma tu piasku ani kamyczków, są jedynie ciemne skałki i połączone schodami betonowe podesty, na których można rozłożyć ręcznik. Do morza wchodzi się po metalowych drabinkach. Rewelacja!

   Hydra to również idealne miejsce do pieszych wycieczek i spacerów dla każdego turysty. Zwiedzanie wyspy jest możliwe na ośle, ale trasy nie są długie i zbyt męczące, jedynie w górach wymagana jest większa kondycja. Wzdłuż północnego wybrzeża wyspy, nad samym morzem, biegnie wygodny, szeroki trakt, z którego prowadzą ścieżki w góry. Wszystkie trasy są bardzo dobrze oznakowane.

   W porcie wsiadłem na łódkę, którą dopłynąłem do plaży Vlychos. Po godzinie leniuchowania poszedłem pieszo dalej na wschód. Doszedłem do starego portu, w którym kiedyś budowano statki. Droga prowadziła przez ocalały z zamierzchłych czasów piękny kamienny most, potem się zwężała i odbijała w głąb wyspy. Wspiąłem się dość wysoko, mijając kilka starych domostw.

Get Adobe Flash player
   Z górskich ścieżek roztacza się piękny widok na morze, malutkie zatoczki i odcięte od świata pojedyncze domy. Świetnie było widać Peloponez. Bardzo mnie kusiło iść dalej, ale byłem zbyt zmęczony na dalszą wspinaczkę, więc wróciłem do portu. Okazało się, że za pół godziny jedna z łodzi odpływała na popołudniowe plażowanie na znaną plażę Bisti Beach. Zdecydowanie wolałem spędzić resztę dnia nad morzem niż chodzić po górach. Potem trochę żałowałem, bo mogłem zobaczyć stary klasztor i zrobić zdjęcia portu ze szczytu Mount Eros. Był to jednak przedostatni dzień mojej podróży do Grecji i wybrałem ciepłe morze.

   Następnego dnia przed południem poszedłem w przeciwnym kierunku, na zachód Hydry. Droga zaczyna się zaraz obok budynku muzeum i położonych nieco wyżej starych fortyfikacji na zachodnim krańcu zatoki. Na okrągłym placu, z którego świetnie widać miasto, stoi pomnik dowódcy dawnej floty i kilka armat przypominających potęgę wyspy.

   Zdecydowałem się na wycieczkę do oddalonej o kilka kilometrów osady Mandraki. Po drodze mijałem pojedyncze domy, niektóre wystawione na sprzedaż i cumujące przy brzegu duże luksusowe jachty. Tuż przed osadą moją uwagę zwrócił piękny kościół zbudowany na urwisku.

Get Adobe Flash player
   Przeszedłem brzegiem małej zatoki, w której stały zamknięte plażowe bary. Niedaleko, na małym cyplu, znajdują się ruiny twierdzy, która kiedyś broniła wyspy przed intruzami. W tym miejscu droga się kończy i zaczyna ścieżka, która prowadzi dalej na zachód, ale ja wróciłem do miasta, bo powoli kończył mi się czas. Późnym popołudniem wróciłem do hotelu, wpadłem do tawerny "Zefyros" na kolację, a po zmierzchu odpłynąłem do Pireusu.

Get Adobe Flash player
   Dwa i pół dnia na Hydrze zleciało mi strasznie szybko i było naprawdę pięknym zakończeniem mojej kolejnej greckiej wyprawy. Odwiedzenie wyspy okazało się bardzo dobrym pomysłem. Po raz kolejny przekonałem się , że każda grecka wyspa jest inna. Zacząłem myśleć, gdzie się wybrać następnym razem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz